Każda impreza, event czy przyjęcie weselne jest dla prowadzącego wielką niewiadomą. Pomimo tego, że dj, wodzirej czy konferansjer ma przygotowany scenariusz i poniekąd zna preferencje gości to na powodzenie imprezy składa się szereg innych czynników. Słyszałem gdzieś, że przygotowany i odpowiedzialny dj w krótkim czasie potrafi rozpoznać jakiej muzyki oczekują goście. Owszem zgadzam się z tą tezą, lecz to tylko pół prawdy. O reszcie, i to trzeba powiedzieć otwarcie, stanowią nastroje zgromadzonych gości.
Pół żartem, pół serio...
W początkowej fazie imprezy o charakterze zamkniętym, muzyka pełni rolę drugoplanową, a w centrum uwagi zazwyczaj jest prowadzący, który w kilku słowach, gestach i czynach musi umieć przekonać do siebie uczestników zabawy oraz dać się polubić od pierwszego „zobaczenia”. Jeśli dj, wodzirej rozglądając się po sali dostrzeże uśmiechnięte twarze, stukające w rytm muzyki palce, tupiące pod stołem nogi ( i tu proszę nie mylić ze schorzeniem zwanym zespołem niespokojnych nóg), bujające się ciała, kiwające się głowy i śpiewające usta, to już wie, że coś jest na rzeczy i towarzystwo dobrze się „dobrało”. Takie właśnie symptomy doskonale odzwierciedlają pozytywne nastroje zgromadzonych gości. Generalnie jest to pierwsza grupa uczestników, bardzo pożądana, wokół której z pewnością potoczą się wydarzenia. To oni zazwyczaj rozkręcają imprezę i są główną siłą napędową każdego przyjęcia. Jeśli jest to wesele i wśród nich są nowożeńcy, chętnie angażujący się w harce na parkiecie, prawdopodobnie mamy idealną kompozycję wraz z przepisem na udane wesele.
Drugą grupą, najtrudniejszą do rozszyfrowania przez prowadzącego są osoby, które nie pojawiają się na parkiecie lub robią to sporadycznie. Powody takiego zachowania mogą być różne, nie czują się mocni w tańcu, mają „gorszy” dzień, załatwiają przy stole sprawy prywatne czy biznesowe, flirtują i próbują kogoś poderwać lub po prostu integrują się na swój sposób. Z reguły przyjmują postawę siedzącą lub siedząco-tańczącą, ale nie do końca imprezy, bo jeśli poczują „ową moc” tańczą krótko ale intensywnie. Jeśli muzyka im nie przeszkadza, wszystko jest w jak najlepszym porządku. Pomimo tego, że nie „uprawiają” tańców brawurowo, to z reguły bawią się równie dobrze. Następnego dnia mogą uskarżać się na szereg specyficznych objawów ;-)
Trzecią grupą są goście, którzy poniekąd przymuszeni sytuacją i z różnych podobnych względów pojawili się na danej uroczystości. Często się zdarza, że to oni właśnie przyjmują postawę malkontentów imprezowych, sprawiają wrażenie jakby przyszli za karę, nic im nie pasuje i ciężko jest im dogodzić zarówno pod względem muzycznym jak i wszelkiej obsługi w lokalu. Może okazać się, że bodźce rozweselające w płynnej postaci będą nieskuteczne i zadziałają odwrotnie, a wtedy dreszczyk emocji gwarantowany. Najczęściej bywa tak, że uruchamia im się opcja „wujek dobra rada”, a niekiedy jej gorsze odmiany „maruda” oraz „krytykant wszelaki”, typ bardzo pospolity, znany z wielu podgatunków. Właśnie ci goście o większym bądź mniejszym stopniu świadomości próbują wpływać na przebieg wydarzeń i "chętnie" udzielają cennych wskazówek prowadzącemu w stylu „co ma być grane”. Takie zestawienie w połączeniu z metodą zdartej płyty i częstymi wizytami u prowadzącego, może być delikatnie mówiąc uciążliwe. Jednak doświadczony mistrz ceremonii umiejętnie wywinie się z każdej „opresji” i na kilka sposobów sprytnie wybrnie z niezręcznych sytuacji. Niewygodny fakt zamieni w żart, jak trzeba to „przytuli focha”, a nawet poświęci się dla dobra sprawy i… da się zaprosić „na jednego” lecz nie spoufala się zbytnio, bo na jednym może się nie skończyć ;-)
Rzecz jasna, prowadzący zawsze działa w imię dobrej imprezy, jest konsekwentny w swoich poczynaniach i nie może też uszczęśliwiać nikogo na siłę, bo wie, że powody zaproszenia i obecność takich, a nie innych gości na danym przyjęciu są rozmaite. Oczywiście dj, wodzirej posługuje się imprezowym językiem dyplomacji, wysłucha argumentów, a czasem i opowieści z serii „samo życie”, kto z kim, kiedy, po co i o której. Tak, tak… na pewnym etapie imprezy prowadzącemu można powiedzieć prawie wszystko, on jest jak lekarz lub ksiądz. Obowiązuje go tak zwana „tajemnica imprezy”, a wszystkie rzeczy widzialne i niewidzialne oraz zjawiska, których jest świadkiem, zachowuje dla siebie ;-)
Z pozdrowieniem DJ Tomsky
Tomasz Słupski